xingu 2008
Niestety nie udało się nam zrealizować wszystkich naszych celów.
Pomimo trzymiesięcznej walki naszego Konsula Generalnego w Sao Paulo Pana Marka Kryńskiego FUNAI nie udzieliło nam autoryzacji
i tym sposobem nie zostaliśmy wpuszczeni na obszar Parku.
Udało się nam natomiast spłynąć Xingu środkowe i dolne od Rio Comandante Fontuera do Altamiry przez wszystkie Terras Indigena,
co uczyniliśmy jako pierwsi niezależni wioślarze "z zewnątrz", a i tu natknęliśmy się na poważne przeciwności natury "administracyjnej".
Pomimo tego jest mnóstwo do zrobienia i zobaczenia w tej pięknej części świata. Nie tylko dzięki urokliwym krajobrazom,
ale i fantastycznej pogodzie. Jeśli jednak nie chcesz ryzykować wędrówki poprzez dziką dżunglę, to jest to również świetne miejsce aby posiedzieć
w zaciszu gościnnej fazendy, cieszyć się dobrą rozmową, lub Play Texas Hold'em Poker z przyjaciółmi.
Oczywiście, rozczarowało nas to, że nie byliśmy w stanie uzyskać dostęp do parku, ale i tak było to niezmiernie interesujące przeżycie,
pozwalające nam "posmakować"
naturalnej strony tego kraju, tysiące kilometrów od tętniących życiem sklepów i kasyn, które można znaleźć w miastach.
W akcji udział wzięli:
Piotr Opacian - pomysłodawca i prowadzący wyprawę, cala trasa od Rio Comandante Fontuera do Altamiry (1092km)
Michał Kochańczyk – który jest twórcą patronatu Prezydenta RP, odcinek Rio Comandante Fontuera - Sao Felix do Xingu (553km)
Iwona Opacian - odcinek Sao Felix do Xingu - Altamira (539km)
u konsula
Łącznie przepłynęliśmy 1092km.
Wyprawa rozpoczęła się 06.07.2008 i nie zakończyła się...
Ciągle mamy nadzieję, że w przyszłości uda się nam przepłynąć Rio Xingu na odcinku Parku (czytaj: uda nam się uzyskać autoryzacje FUNAI).
Płynęliśmy Palavą produkcji czeskiego Gumoteksu. W trakcie płynięcia szczególnie dolnego odcinka,
na bardzo groźnych kataraktach kiedy stan wody był dość wysoki, wybór ten okazał się bardzo trafny.
Z powodów niezależnych od nas pokonywaliśmy rzekę "od dołu".
Pierw przepłynęliśmy odcinek dolny następnie wróciliśmy na odcinek środkowy.
Chcemy gorąco podziękować wszystkim, którzy nam pomogli:
Prezydentowi RP Lechowi Kaczyńskiemu za to, że objął wyprawę patronatem.
Konsulatowi w Sao Paulo, a zwłaszcza Konsulowi Panu Markowi Kryńskiemu,
który bardzo mocno, wręcz osobiście zaangażował się "w walkę" z FUNAI".
Pawłowi Yoooony z Raciborza za bezinteresowną pomoc (Palava i Lariam).
Spotkanym na rzece Ribeirinhos za życzliwość i świeżą żywność.
Mieszkańcowi z Santa Cruz do Xingu za załatwienie bardzo taniego transportu nad Comandante Fontuera.
Annie Klarze i Mirvaldowi (nauczyciele z Kokrajmoro) za gościnę, posiłki, zdjęcia! i pożyczkę.
Ilonie i Reni za akcję o kryptonimie "Gorącą linia".
Ondejowi z Sao Jose do Xingu za pośrednictwo w kontakcie z Indianami Caiabi.
Pi Xi za rekomendację dla kacyka Kadanion z wioski Pykararankre.
Dyrektorowi i wicedyrektorowi Funai za permanentną i celową dezinformację.
Pani Elżbiecie Buchowieckiej za zabiegi regeneracyjne.
Anna Klara i Mirval
Partnerem wyprawy była firma:
W trakcie wyprawy mieliśmy jedną wywrotkę na groźnym "górskim" odcinku, po której udało się nam od razu postawić Palave i kontynuować spływanie.
Bliskie spotkania z tamtejszymi zwierzętami, między innymi jaguar około 50m i tapir około 6m.
Przez 6 dni nie widzieliśmy ani nie słyszeliśmy człowieka, czy jakiegokolwiek dzwięku związanego z jego działalnością.
W trakcie płynięcia odcinka środkowego Piotr Opacian i Michał Kochańczyk praktycznie zostali "wzięci do niewoli" przez Indian Kayapo z wioski Kokrajmoro.
Dopiero po trzech pełnych dobach, po interwencji naszego konsulatu, przypłynął do Kokrajmoro funkcjonarisz FUNAI by pomóc nam
w pertraktacjach ze zgromadzeniem wioski. Po burzliwych debatach, prowadzonych na forum zgromadzenia wszystkich mężczyzn wioski, udało się zbić cenę wykupu
do możliwej przez nas do zaakceptowania kwoty około 400R$.
Czym są Terras Indigena?
Ludność zamieszkująca Brazylię dzieli się na dwie antagonistyczne grupy etniczno-społeczne: Brancos i Indigenos.
Źródłem tej polaryzacji społeczeństwa jest własność ziemska.
Ci pierwsi to obywatele Brazylii nie będący czystej krwi Indianami - element napływowy w okresie ostatnich 500 lat,
ci drudzy to Indianie czystej krwi żyjący w swoich społecznościach.
Indianie ciągle uważają ziemie Brazylii za swoją i tylko swoją własność.
By złagodzić wynikający z tych dwóch rożnych punktów widzenia konflikt,
powołane zostały do życia Terras Indigena o różnych co prawda statutach, ale generalnie na ich terenach Indianie posiadają teoretycznie pełnię władzy.
Rządowa organizacja do spraw Indian - FUNAI ma pomagać Indianom w tworzeniu nowoczesnych społeczności i ma zapewnić nienaruszalność
tych granic.
Oficjalnie bez autoryzacji FUNAI żadna osoba nie ma prawa do wstępu na teren Terras Indigena. Osoby takie są zatrzymywane
i w zależności od sytuacji dochodzi nawet do aktów agresji ze strony Indian.
Jednak okazuje się, że z wieloma kacykami można bezposrednio wynegocjować wstęp na ich obszar bez autoryzacji FUNAI, choć trzeba liczyć się z dość wysokimi kwotami do zapłacenia
za takie pozwolenie.
Z drugiej strony otrzymanie oficjalnego pozwolenia od FUNAI dla niezależnej wyprawy na przebywanie na takich obszarach wydaje się graniczyć z cudem.
Reasumując, trochę prowokacyjnie można skonkludować, że Indianie mają pełną swobodę w poruszaniu się po obszarze Brazylii,
a Brancos takiej swobody nie posiadają.
Zapraszam do obejrzenia zdjęć z wyprawy:
album xingu 2008
Na relacje „na żywo”,
które przesłałem na stronę rec.kajaki jeszcze z Brazylii:
część pierwsza
część druga
Do posłuchania audycji w Radiu Gdańsk:
audycja w Radiu Gdańsk
Oraz przypominam materiały,
które ukazały się przed wyprawą na mojej stronie w zakładce aktualne przedsięwzięcia:
archiwum xingu 2008
|