omo - etiopia

Charakter rzeki

Rzeka Omo przepływa przez południowo-zachodnią Etiopię. Jej źródła znajdują sie na zachód od Addis Abeby. Długość około 800km. Omo uchodzi do jez. Turkana na granicy z Kenią. W swoim górnym i środkowym biegu Omo płynie w wąskiej i głębokiej dolinie z licznymi progami. Szerokość rzeki niejednokrotnie wynosi poniżej 10m. Rzeka jest tam dynamiczna z trudnościami pomiędzy ww III a ww IV. Usłana jest dużą ilością głazów. Występują tam też odcinki typowych kanionów z pionowymi ścianami o wysokości 100-200m. W swoim dolnym biegu Omo zmienia się w meandrującą rzekę nizinną i przepływa przez dwa parki narodowe: Omo i Mago. Odcinek górny i środkowy jest w większości niezamieszkały. Występują tam w dużej ilości hipopotamy i raczej nieliczne krokodyle. Odcinek dolny zamieszkany jest przez dość prymitywne plemiona, są to między innymi: Bodi, Surma i agresywni Mursi. Do plemion zamieszkujących bezpośrednio brzegi Omo rzadko docierają przybysze z zewnątrz. Dwa do trzech razy w roku organizowane są na Omo raftingowe wyprawy komercyjne. Omo jest jedną z dzikszych rzek Afryki, jej okolice słyną ze znalezisk archeologicznych - australopiteki i Homo habilis.

W akcji udział wzięli:

Maciej Tarasin, który był pomysłodawcą projektu

oraz

Piotr Opacian

Partnerem wyprawy była firma:

www.makanu.com.pl

Szczegóły wyprawy

Spływ rozpoczeliśmy od miejsca zwanego Gibe Bridge, czyli spod mostu na trasie Addis Abeba - Jima. Z tego samego punktu rozpoczynają się raftingowe spływy komercyjne. Nazwa mostu pochodzi od nazwy rzeki, która nie nazywa się tutaj jeszcze Omo tylko Gibe. Przepłynelismy 508km i zakończyliśmy spływ w Mui Junction. To poza wioską Murule jedyne miejsce, z którego można się znad dolnego Omo wydostać. Nie ma tu żadnego transportu publicznego, przed wyprawą trzeba zorganizować sobie transport powrotny. My skorzystaliśmy z usług George Ashebir, Exciting Ethiopia Tours

Exciting Ethiopia Tours,

którego mogę tutaj sumiennie polecić. Przez cały czas płynięcia mieliśmy pewne obawy, czy aby Gorge na pewno po nas przyjedzie. W Addis Abeba otrzymał on od nas zaliczkę w wysokości prawie połowy uzgodnionej zapłaty. Biorąc pod uwagę trzydniową drogę dostępną tylko dla samochodów terenowych z Addis do Mui Junction, nasze obawy względem, choć poleconej lecz obcej osoby, były zrozumiałe.

Mui Junction to przeprawa na Omo by umożliwić transport pomiędzy parkami: Omo i Mago. Na obu brzegach znajdują się szałasy, na rzece łódź obsługiwana przez na stałe mieszkającego tu pracownika Parku. Transport odbywa się na zasadzie przeprawy towarów przez rzekę i zmiany samochodu. Kierowca jest ten sam - zostawia zawsze jeden z samochodów na jednym z brzegów. Okazuje sie, czego nie wiedzieliśmy, że można liczyć na taki transport i powrót do cywilizacji - termin jest jednak wielką niewiadomą. Może to być raz na 4-5 dni, lub nawet raz na 10 dni. Przez rzekę przepięta jest stalowa lina do zabezpieczenia transportu w porze deszczowej.

Płynęliśmy równo 10 dni - rzeka jest dość szybka. Dało to nam średnią powyżej 50km na dzień. W niektórych sytuacjach widzieliśmy potrzebę rozpoznania trudności przed ich przepłynięciem - właściwie nic konkretnego o rzece nie wiedzieliśmy - brak dokładniejszych opisów rzeki pod wzgledem trudności. W dwóch sytuacjach zdecydowaliśmy się na obniesienie trudności. Szczególnie niebezpieczne jest sztuczne przewężenie rzeki przy projekcie Gibe III - budowana jest tam tama. Połowę rzeki zajmuje tam potężny odwój, który jak słyszeliśmy potrafił dość długo przytrzymać duży sześcioosobowy raft. Być może są to już ostatnie chwile by po raz ostatni spłynąć cały ten odcinek bez obnoszenia dużych projektów hydroenergetychnych.

Płynęliśmy Palavą produkcji czeskiego Gumoteksu, dla której rzeka ta stanowiła dość spore wyzwanie. Nie obyło się bez kilku wywrotek.

Górny odcinek jest zupełnie pozbawiony osadnictwa. Przez 5 dni nie mieliśmy kontaktu z tubylcami. Na odcinku tym poważnym zagrożeniem są hipopotamy - czasami po kilkanaście osobników w grupie. Krokodyle występują mniej licznie i są to osobniki, które nie przekraczają długości 3-4m. Bardzo liczne są nad rzeką pawiany. Spotyka się także dośc często gerezę abisyńską.

Nad dolnym Omo klify i skaliste brzegi ustępują miejsca terasom zalewowym stwarzając korzystne warunki dla osadnictwa. Występują tu liczne wioski zamieszkane przez prymitywne plemiona: Bodi czy Surma. Gęstość osadnictwa sprawia, że z rzeki zupełnie znikają hipopotamy. Mieszkańcy niektórych wiosek są dość napastliwi, ale nie agresywni. Na południe od tych plemion rozciągają się ziemie Mursi. Jest to najsilniejsze plemię Etiopii. Często bywają agresywni w stosunku do przybyszów z zewnątrz, czego doświadczyliśmy na własnej skórze. Nie zajmują się uprawą ziemi tylko hodowlą bydła. Mursi posiadają dość dużo broni palnej - głównie kałasznikowów. Używają ich zresztą nie tylko do ochrony stad przed drapieżnikami.

Zapraszam do obejrzenia zdjęć z wyprawy:

album omo - etiopia